Żyd z Wrocławia Żyd z Wrocławia
3193
BLOG

Krótka historia Żydów we Wrocławiu

Żyd z Wrocławia Żyd z Wrocławia Polityka Obserwuj notkę 39

Nie będzie to wykład historyczny, raczej tylko kilka słów o tym, co chyba jest jakąś wielką nieznaną. Otóż pod moim ostatnim tekstem, dotyczącym prawicy i jej kondycji, rozgorzała dyskusja na temat Żydów we Wrocławiu i wielkiej mistyfikacji, jaką miałoby być nazywanie siebie Żydem z Wrocławia. Dowiedziałem się, że jeśli prawdą jest zawarte w moim nicku określenie, to mógłbym być Żydem co najwyżej drugiego pokolenia. Istnieje bowiem jakieś przeświadczenie, wynikające z braku znajomości historii, jakoby Wrocław po wojnie był miejscem całkowicie nowego zasiedlenia, bez odniesienia do wcześniejszych korzeni. Stąd też jeden z Salonowiczów przyrównał określenie „Żyd z Wrocławia” do wyrażenia „Eskimos z Florydy”. Popadł w dość spory absurd, ale nie wiem co, być może nienawiść albo zawiść, po prostu przesłoniły mu oczy.


 

Przed drugą wojną światową Wrocław stanowił jedno z największych w Europie skupisk Żydów. Było to centrum XVIII wiecznego ruchu oświeceniowo – liberalnego wśród Żydów, tzw. Haskali. W jego ramach staraliśmy się kultywować historię ale jednocześnie próbowaliśmy uniknąć budowania murów, chcieliśmy zlać się ze społeczeństwem (nie tylko niemieckim – również na ziemiach polskich) zachowując przy tym odrębność kulturową. Już wtedy zdawaliśmy sobie sprawę, a było to jeszcze przed powstaniem ruchu syjonistycznego (który swoje korzenie również ma w Haskali), że tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zmniejszyć nienawiść do nas. Wrocław stał się z czasem swoistym miejscem centralnym dla Żydów z terenów niemieckich i to właśnie tutaj zamieszkiwała olbrzymia część mojej rodziny.


 

Druga wojna światowa, a wcześniej bestialskie poczynania Hitlera, doprowadziły do tego, że pewna część Żydów opuściła Niemcy, ale nadal pozostało tutaj sporo naszych osadników. Może nawet nie osadników ale ludzi związanych z tym miastem jak ze swoją Ojczyzną. Podczas działań wojennych i później spora część Żydów została skierowana do obozów zagłady, zaś ci, którzy przeżyli pierwszą falę, bardzo szybko zostali przesiedleni do Getta w Warszawie i Krakowie. Części udało się zbiec na tereny Generalnej Guberni, gdzie ukrywali się wśród ludzi dobrej woli – Polaków o mentalności jakże odmiennej od tej zaprezentowanej wczoraj. Wystarczy pójść we Wrocławiu na Cmentarz Żydowski, zaniedbany i zamknięty (trzeba przeskoczyć przez ogrodzenie aby w ogóle wejść na jego teren) i zobaczyć umieszczone tam nagrobki: „zmarł na terenie getta w Warszawie”, „zmarł w Krakowie”. Te świadectwa bytności Żydów we Wrocławiu w czasie wojny świadczą też o jeszcze jednym – o ich przywiązaniu do miasta. Aby uzyskać ciało ojca czy syna, rodzina bardzo często wydawała cały majątek na łapówki. Ale są świadectwa, że dało się to zrobić i że pamięć o niektórych z nich została uwieczniona, wbrew tym, którzy wtedy władali Europą.


 

Wojna zniszczyła kulturę żydowską jak nic innego wcześniej. W XX wieku mieliśmy na podobną skalę do czynienia z próbą zniszczenia narodu Ormian przez Turków, czy działaniami Czerwonych Khmerów. Holokaust czyli Zagłada był domeną całego świata w XX wieku, przemoc stała się naturalną konsekwencją lewackich doktryn – komunizmu i nazizmu. A ofiarami często padali ludzie, którzy chcieli po prostu żyć.


 

Powojenne losy Wrocławia to odbudowa miasta, które zostało w ogromnej części doszczętnie zniszczone, oraz powroty. To jest właśnie ten fakt, o którym zapomina znaczna część krzykaczy, takich jak ci, którzy wczoraj wypisywali bzdury na moim blogu. Tak właśnie moja babcia, której udało się uciec z Getta w Warszawie, do którego trafiła w pewnym momencie wojny, która potem ukrywała się pośród dobrych Chrześcijan (do dzisiaj utrzymuję kontakty z potomkami tej wspaniałej polskiej rodziny – zwykłych prostych ludzi ze wsi, którzy nie szczędzili trudu i którzy poświęcali swoje bezpieczeństwo by ratować innych – to jest prawdziwa idea Chrześcijanina i dlatego mam tak ogromny szacunek dla tego wyznania), powróciła do Wrocławia żeby zobaczyć, że nikt z rodziny nie przeżył, że ani jej matki ani ojciec (dzieci wywożono najczęściej osobno, rozdzielano je od rodziców) już nie są żywi. Ten szok i smutek zdominował jej późniejsze życie, ale wtedy była młodą, dwudziesto dwu letnią kobietą, piękną kobietą i mądrą. We Wrocławiu poznała mężczyznę, który został jej mężem i którego losy wojenne doświadczyły podobnie do niej. Był akowcem, a kiedy wojska Armii Czerwonej zaczęły wypierać Niemców, musiał się zakonspirować. We Wrocławiu przez długi czas nie ujawniał w ogóle kim jest i przez wiele lat prowadził trudne życie. Ich miłość też była trudna, ale tylko ze względu na warunki i niechęć moich przodków do jakichkolwiek kontaktów z komunistami. Szybko urodziły się im dzieci – moja mama i jej trójka braci. I taka jest krótka historia Żyda z Wrocławia.


 

Dlatego też, zanim kiedykolwiek ktoś stwierdzi, że Żyd z Wrocławia to coś jak Eskimos z Florydy, to warto żeby zadał sobie pytanie, dlaczego jest tak niedouczony. Można nie wiedzieć wszystkiego, ale czy trzeba od razu obrażać ludzi?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka