Żyd z Wrocławia Żyd z Wrocławia
133
BLOG

Polsko, bądź mężczyzną!

Żyd z Wrocławia Żyd z Wrocławia Polityka Obserwuj notkę 39

 Zapewne wielu z Państwa czyta na Salonie teksty dziennikarza Eli Barbura. Wielu z Państwa ekscytuje się i odpisuje, podpisuje i wypisuje, przeróżne komentarze pod owymi tekstami. Jedni są skrajnie oburzeni, inni skrajnie się z nim zgadzają. Ale to nie jego teksty są ważne – ważna jest polemika i hałas, które wywołują.


 

Zadajmy sobie pytanie, co by było, gdyby Pan Eli nie pisywał na Salonie. Czy ktokolwiek z Państwa pisałby o sporze Izraela ze Szwecją, wywołanego jedną, bardzo idiotyczną publikacją, ale publikając nie państwowej a prywatnej gazety? Szczerze wątpię. I dlatego też chciałem na przykładzie pana Eliego pokazać coś, czego nam tutaj w Polsce brakuje.


 

Wielkie emocje związane z obchodami rocznicy wybuchu II Wojny Światowej są najlepszym przykładem tego, jak bardzo na własnym podwórku nie radzimy sobie z problemami wewnętrznymi. Choćby fakt, że nie będzie żadnego wysokiego rangą przedstawiciela USA (choć de facto powinien być Prezydent bądź Sekretarz Stanu). Dla nas to powód do wewnętrznej kłótni i wielkich walk, gdzie przynajmniej połowa uczestników obwinia o to rząd a druga połowa samych Amerykanów. A przecież powinno być zupełnie inaczej!


 

Po pierwsze nie powinniśmy obwiniać siebie samych. Tego typu zachowanie umacnia każdego przeciwnika a nas osłabia. Czym bardziej brniemy w bagno sporów, co istotne – sporów nie prowadzących do niczego – tym bardziej nasi przeciwnicy mogą czuć się pewnie. Mówiąc o przeciwnikach mam na myśli nie tylko wrogów, ale przeciwnikiem w polityce międzynarodowej są także państwa sojusznicze, o rozbieżnych od nas poglądach. Sojusz to tylko pakt i o tym trzeba pamiętać. Nasze cele zawsze będą tylko naszymi celami i nie można zapominać, że skuteczna polityka międzynarodowa to ciągła próba sił. Nie mówię oczywiście o wojnie! Ale wystarczy spojrzeć na relacje Francusko-Niemieckie. Państwa stanowiące rdzeń Europy są w ciągłym sporze o przewodniczenie w UE. Oficjalnie ułożone stosunki często błyszczą przykładem. Ale żaden z liderów nie pozwoli drugiemu działać samodzielnie. To jest wojna. Wojna dyplomatyczna. Wojna propagandowa.


 

I tutaj dochodzę do meritum. Wróćmy do Pana Eliego Barbura. Izrael wywołał istną wojnę dyplomatyczną ze Szwecją, tylko o to, że w jednej gazecie zamieszczono obrzydliwy tekst. Wielu z Państwa reagowałóo oburzeniem, inni wręcz śmiali się. Tyle, że to nikogo nie obchodzi. Nikogo nie obchodzi reakcja zwykłych ludzi. Wszyscy spoglądają na to, w jaki sposób Izrael oraz jego poplecznicy w dziesiątkach państw zareagowali – to był szturm na Szwecję. Nagle ludzie zostali zasypani mnóstwem informacji – Szwecja antysemitów, Szwecja muzłumańska, Szwecja-która-pomagała-nazistom. Tysiące informacji. Efekt? Cóż, efekt jest jeden – w świadomości przeciętnego obywatela, który usłyszał strzęp informacji pojawiły się dwa fakty – Izrael został brutalnie zaatakowany przez „państwową gazetę” oraz Szwecja uchyla się od odpowiedzialności. Teraz moi drodzy przemnóżcie sobie tę informację przez dziesięć, bo zmasowany atak na Szwecję trwał dziesięć dni i wyobraźcie sobie jak wielka grupa ludzi, na całym świecie, usłyszała o „obrzydliwym” zachowaniu Szwecji. Mimo że tak naprawdę Szwecja nie zrobiła kompletnie nic. To jest właśnie wojna dyplomatyczna. Wojna propagandowa.


 

Dlatego też z niedowierzaniem spoglądałem na to, co się działo gdy usłyszeliśmy, że Amerykanie mają nas gdzieś. Zamiast zareagować ale nie tutaj, w Polsce, tylko na setkach forów internetowych z całego świata, wyrazić oburzenie, rzucić faktami, puścić jakiś spot w CNN („Zapomniany Sojusznik” czy coś), my się kłócimy na własnym podwórku! Szukamy winnych, choć wiadomo kto jest winny. Minister Spraw Zagranicznych nie ma jak uchylić się od odpowiedzialności, bowiem to on odpowiada za kontakty międzynarodowe Polski. Jeśli mu to nie odpowiada i nie potrafi nieść takiego ciężaru to niech zrezygnuje. Ale niech nie spycha odpowiedzialności. Ta kwestia nie powinna być dyskutowana bo przecież jest jasna. Tu chodzi o odpowiedź, której wcale nie było!


 

To samo z Rosją i jej ostatnimi poczynaniami. Gdy czytam wywody niektórych blogerów, a raczej jednego blogera dziś wysoko podpiętego na SG, gdy słucham wypowiedzi polityków – zastanawiam się w jakim ja kraju żyję. W XXI wieku, w czasie kiedy informacja jest warta tyle, jak szybko potrafimy na nią zareagować, ja czytam rozważania rodem z XIX wiecznej złotej ery telegramu. „Należy rozważyć”, „należy zaczekać”, „niech Putin wyjedzie”. Bogowie! Czy Putin to jest jakieś bóstwo? Dlaczego Polska ma czekać z odpowiedzią aż Putin raczy wyjechać? Do tego czasu przecież sprawa na świecie ucichnie, zapewne Rosjanie osiągną co będą chcieli osiągnąć, i skończy się to tak jak zwykle – zareagujemy po czasie.


 

Nie mówię oczywiście, że Putina należy nie wpuszczać do Polski. Nie mówię, że mamy zerwać z Rosją kontakty zagraniczne. Należy odpowiedzieć dokładnie tak, jak oni odpowiadają. Należy rozegrać podobne karty. Należy pokazać się na Zachodzie. Ile można milczeć! Ile można potulnie znosić razy? W ten sposób kończy się zawsze tak samo – najpierw nas leją, a potem płaczemy i obwiniamy się nawzajem. Zamiast po prostu oddać. Jak mężczyzna.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka